www.tiebreak.fora.pl

Siatkówka Piłka Ręczna

Forum www.tiebreak.fora.pl Strona Główna -> Turnieje Wielkiego Szlema -> US Open
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
US Open
PostWysłany: Nie 18:12, 20 Mar 2011
Olka
Administrator

 
Dołączył: 13 Wrz 2010
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5





Wszystko co dotyczy US Open.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
US Open: Agnieszka Radwańska wygrała z siostrą
PostWysłany: Wto 10:57, 30 Sie 2011
Grzejan
Moderator

 
Dołączył: 03 Paź 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska





Agnieszka Radwańska pokonała swoją młodszą siostrę, Urszulę, 6:2, 6:3 w meczu I rundy wielkoszlemowego turnieju US Open, który odbywa się na twardych kortach w Nowym Jorku. Dla faworyzowanej 22-latki był to zatem udany rewanż za przegrany ostatni bezpośredni bój na twardym korcie (w Dubaju w 2009 roku). Kolejną rywalką najlepszej polskiej zawodniczki będzie Amerykanka Lauren Davis lub... inna zawodniczka z polskim paszportem, reprezentująca Niemcy Angelique Kerber.

Agnieszka Radwańska tradycyjnie już w turnieju jest rozstawiona, tym razem z numerem 12. Urszula natomiast, także jak w przypadku każdego ostatnio turnieju wielkoszlemowego, musiała przebijać się przez kwalifikacje. Kiedy starsza z sióstr wylosowała na "pierwszy ogień" jedną z kwalifikantek, szansa na to, że będzie musiała stoczyć "bratobójczy" pojedynek wynosiła jeden do szesnastu (dokładnie tyle zawodniczek przebija się przez eliminacje).

Los okazał się jednak przewrotny i pierwszy raz siostry Radwańskie musiały walczyć ze sobą w turnieju wielkoszlemowym. Teoretycznie zdecydowaną faworytką była Agnieszka, ale ostatni pojedynek na twardym korcie, w Dubaju, zwyciężyła Urszula.

Tym razem niespodzianki jednak nie było. Znacznie lepiej w mecz weszła starsza z sióstr, która najpierw łatwo wygrała własne podanie, a następnie przełamała podanie rywalki. Wprawdzie Urszula błyskawicznie odpowiedziała przełamaniem powrotnym, ale równie szybko zrobiło się 4:1 dla Agnieszki. Ostatecznie rozstawiona z numerem 12. tenisistka zwyciężyła 6:2, choć jej siostrze także należą się pochwały za niektóre akcje. Imponowała odwaga Urszuli oraz kilka efektownych zagrań serw-wolej. W samym pierwszym secie młodsza z Radwańskich miała aż sześć szans na odebranie serwisu siostrze, z których wykorzystała jedną.

Im dłużej trwał mecz, tym bardziej jednak dawało o sobie znać zmęczenie Urszuli, która "w nogach" miała o trzy mecze więcej od przeciwniczki - wszystkie w kwalifikacjach. W drugim secie zaczęło z niej "uchodzić powietrze", coraz rzadziej pojawiała się przy siatce, nie miała już tyle szans na przełamanie. Wynik po pięciu rozegranych gemach był jednak identyczny, jak chwilę wcześniej - 4:1 dla Agnieszki. W prawdzie później w 20-latkę wstąpiły nowe siły, ale zakończenie meczu przez faworytkę wydawało się kwestią czasu i faktycznie nie stało się inaczej. Po godzinie i 22 minutach Agnieszka Radwańska wygrała ostatnią piłkę i z wynikiem 6:2, 6:3 awansowała do II rundy US Open.

Wynik meczu I rundy US Open:

Agnieszka Radwańska (Polska, 12) - Urszula Radwańska 6:2, 6:3 Very Happy Razz Laughing Źródło: Onet.pl


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
US Open: Stosur pokonała Williams w finale
PostWysłany: Pon 7:26, 12 Wrz 2011
Grzejan
Moderator

 
Dołączył: 03 Paź 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska





Skazywana na pożarcie Australijka Samantha Stosur, rozstawiona z numerem dziewiątym, pokonała byłą liderkę rankingu tenisistek Amerykankę Serenę Williams (nr 28.) 6:2, 6:3 w niedzielnym finale wielkoszlemowego US Open (pula nagród 22,063 mln dol.) na twardych kortach w Nowym Jorku.

27-letniej Australijce udało się to za drugim podejściem, bowiem w ubiegłym sezonie w Roland Garros przegrała w finale z Włoszką Francescą Schiavone.

Stosur jest pierwszą australijską triumfatorką w Wielkim Szlemie od 1980 roku, kiedy najlepsza w Wimbledonie była Evonne Goolagong. Za to ostatnia jej rodaczka na liście zwyciężczyń US Open była do niedzieli Margaret Smith-Court w 1973 r.

W Nowym Jorku, w siedmiu poprzednich startach, Stosur najdalej doszła do ćwierćfinału, tylko raz - przed rokiem. W niedzielę wzbogaciła się o czek na 1,8 miliona dolarów.

W tym sezonie każdy z czterech najważniejszych turniejów wygrywała inna zawodniczka. W styczniu w Australian Open najlepsza była Belgijka Kim Clijsters, ale dwie kolejne imprezy przyniosły dość nieoczekiwane rozwiązania. W Roland Garros nie miała sobie równych Chinka Na Li, a w Wimbledonie Czeszka Petra Kvitova. Również sukces Stosur należy traktować w kategoriach niespodzianek.

Faworytką bukmacherów i większości fachowców tenisowych była przed meczem Williams, która wcześniej trzykrotnie zwyciężała w Nowym Jorku - w 1999, 2002 i 2008 roku. Jednak w niedzielę zdecydowanie była słabsza, a popełniła 25 niewymuszonych błędów, przy 12 po stronie rywalki.

Amerykanka słabiej wypadła też w liczbie zdobytych punktów 41-61, wygrywających uderzeń 19-20 i podwójnych błędów serwisowych 2-1. Lepiej za to w asach 5-2. Jednak w finale pięciokrotnie przegrała swoje podanie, a tylko raz zdołała przełamać Stosur.

Przebieg pierwszego seta był raczej zaskakujący, bowiem Australijka już w trzecim gemie zdobyła "breaka", a po chwili odskoczyła na 3:1. Ponownie zdobyła gema przy serwisie rywalki na 5:2, a zakończyła partię po 31 minutach.

Otwarcie drugiego seta przyniosło nieoczekiwane przełamanie serwisu Williams, właściwie na własne życzenie, bowiem jeszcze przed zakończeniem wymiany głośno krzyknęła "c'mon". Zgodnie z regulaminem została ukarana przyznaniem punktu rywalce, bowiem takie zachowanie uznawane jest za przeszkadzanie w grze przeciwniczce. Decyzja sędzi prowadzącej spotkanie mocno wzburzyła Amerykankę, która długo nie mogła zapanowac nad nerwami, a po meczu nie podała jej reki na pożegnanie.

Przez dłuższą chwilę się z nią kłóciła, a jak ta została nieugięta, zaczęła straszyć ją słowami: "po raz ostatni siedzisz na stołku na turnieju" i "nigdzie na świecie już nie poprowadzisz meczu". W kolejnym gemie złość przekuła w agresję i dosłownie rozstrzelała Australijkę wygrywającymi uderzeniami, odrabiając stratę.

Dalej gra toczyła się zgodnie z regułą własnego podania, zanim w siódmym gemie Stosur ponownie nie zdobyła "breaka". Ponownie udało jej się to w dziewiątym, przy czym zanim zakończyła trwające godzinę i 13 minut spotkanie, nie wykorzystała dwóch meczboli (od stanu 40-15). Udało jej się to dopiero przy trzeciej okazji.

W poniedziałek po południu (o godz. 22:00 czasu polskiego) rozpocznie się finał gry pojedynczej mężczyzn, w którym Serb Novak Djokovic (nr 1.) będzie miał okazję zrewanżować się za ubiegłoroczną porażkę w tej w właśnie fazie broniącemu tytułu Hiszpanowi Rafaelowi Nadalowi (2.).

Tenisista z Belgradu, aktualny lider rankingu ATP World Tour, w tym sezonie pięciokrotnie już pokonał Nadala, w finałach czterech imprez ATP Masters 1000 w Indian Wells, Miami, Rzymie i Madrycie oraz w Wimbledonie. Po sukcesie w Londynie zdetronizował Hiszpana w klasyfikacji i po raz pierwszy został numerem jeden na świecie.

Wynik finału gry pojedynczej kobiet:
Samantha Stosur (Australia, 9) - Serena Williams (USA, 2Cool 6:2, 6:3. Źródła: Onet.pl, PAP


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Finał US Open: Novak Djoković pokonał Rafaela Nadala
PostWysłany: Wto 16:54, 13 Wrz 2011
Grzejan
Moderator

 
Dołączył: 03 Paź 2010
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska





Po pasjonującym pojedynku i piekielnie długich wymianach, Novak Djoković pokonał w finale US Open (pula nagród 22,063 mln dol.) Rafaela Nadala 6:2, 6:4, 6:7, 6:1. Jest to trzeci wielkoszlemowy tytuł Serba w tym sezonie, ale jego wywalczenie kosztowało go ogromnie dużo sił, bo decydujący pojedynek na szczycie trwał 4 godziny i 10 minut.

To był już 29. pojedynek dwóch tenisistów, którzy w obecnym sezonie walczą o prymat i miano najlepszego zawodnika globu. Jak dotąd 16 razy górą z tych starć wychodził Hiszpan. Serb miał na koncie 12 zwycięstw, ale w finale US Open, poprawił swoją statystykę o kolejny, jakże cenny triumf.

Finał marzeń lepiej rozpoczął Rafael Nadal, który w pierwszym gemie przełamał rywala, by potem wyjść na prowadzenie 2:0 po swoim serwisie. Wówczas jednak Djoković dokonał niesamowitej sztuki, wygrywając sześć kolejnych gemów, a co za tym idzie, cały pierwszy set 6:2.

Pierwsza partia pokazała, że finał tegorocznego US Open to prawdziwy pojedynek gigantów. Już pierwsze wymiany ciągnęły się niemal w nieskończoność, z czasem jeszcze bardziej się wydłużając. Taka twarda walka zwiastowała niesamowicie zaciętą rywalizację, w której decydowac będzie również przygotowanie kondycyjne. Obaj gwiazdorzy prezentowali niesamowity kunszt, finezyjne zagrania i ogromną precyzję.

W pewnym momencie kilkoma zagraniami Djoković "ośmieszył" rywala. Wówczas kibice zgromadzeni na trybunach, którzy wyraźnie wspierali Nadala, mogli obserwować, jak Hiszpan przeobraża się w lwa, posyłając na drugą stronę kortu piekielnie mocny serwis. To mu jednak nie pomogło i Serb zakończył pierwszy set wygraną gema bez straty punktu.

Druga partia rozpoczęła się niemal identycznie, jak pierwsza. Nadal na początek wykorzystał swój serwis, a następnie przełamał przeciwnika, wychodząc na prowadzenie 2:0. Wówczas ponownie obudził się Djoković. Przełamanie przyszło mu jednak wywalczyć w ogromnych mękach. Obaj giganci tenisa bardzo długo walczyli na przewagi, a kolejne wymiany liczyły nawet 27 piłek. Te trzy pierwsze gemy trwały ponad 31 minut.

Po przełamaniu Hiszpana, Djoković znów odzyskał swoje doskonałe tempo i pewnie prowadząc swoją grę doprowadził do stanu 4:2, przypieczętowując tę różnicę efektownym asem serwisowym. Nadal tym razem jednak nie pozwolił uciec rywalowi i walcząc jak lew, doprowadził do wyrównania. Przy stanie 4:4, ponownie lepiej nad nerwami zapanował Serb, wygrywając również drugiego seta 6:4.

Trzecia partia również zaczęła się od prowadzenia Nadala 1:0, który w pierwszym gemie nie stracił żadnej piłki, a zakończył go asem serwisowym. Serb szybko doprowadził jednak do wyrównania i objął prowadzenie 2:1. Wtedy zaczęła się jednak wyniszczająca walka piłka za piłkę i gem za gem.

Nadal wykorzystał wyraźne osłabienie i kryzys Serba, wygrywając dwa gemy i osiem piłek z rzędu. Dzięki temu wyszedł na prowadzenie 4:3. Djoković wrócił do walki, ale Nadal dokonywał prawdziwych cudów w defensywie, biegając po korcie, jakby zupełnie nie odczuwał trudów tego pojedynku. Publika wspierała Hiszpana oklaskując każde jego udane zagranie.

Djoković umiał jednak stanąć na wysokości zadania i wykorzystał swój serwis, by doprowadzić do wyrównania. Ponownie stracił jednak przy tym mnóstwo sił, grając na przewagi i wygrywając wymianę, liczącą aż 31 piłek!

W następnym gemie szybko cztery piłki wygrał Nadal i kiedy wydawało się, że ma Djokovicia "na widelcu", ten wygrał niezwykle trudną wymianę doprowadzając do remisu 5:5. Nadszedł kluczowy moment starcia, a serwisem dysponował Rafael Nadal, miał więc atut po swojej stronie. Serb czuł już jednak zwycięstwo i spiął się, by przełamać rywala. Posyłając wspaniałą piłkę wprost pod linię końcową doprowadził do stanu 6:5 i przystąpił do decydującego gema z przewagą własnego podania.

W tym dramatycznym momencie Nadal został nagrodzony za swój upór i niesamowitą walkę. Hiszpan doprowadził do tie breaka, przełamując rywala i przedłużając ogromne emocje, które już w tym momencie sięgały zenitu.

To była prawdziwa wojna nerwów. Jednak to Nadal nie miał już nic do stracenia i rzucił na szalę wszystko najlepsze co miał w zanadrzu. Przy stanie 5:1 wydawało się, że wszystko jest przesądzone, ale wtedy Djoković zaczął odrabiać straty. Po dwóch wygranych piłkach miał szansę zbliżyć się na jeden punkt, ale zmarnował stuprocentową okazję na wykończenie ataku. Piłkę wygrał Nadal, a następnie postawił kropkę nad "i", wygrywając z trudem trzecią partię tego pasjonującego finału.

Novak Djoković od pewnego momentu meczu, miał spore problemy z mięśniami w okolicach żeber. Po trzecim secie Serb poprosił o pomoc lekarza i wydawało się, że jego kłopoty mogą pomóc w odrobieniu strat Nadalowi. Nic bardziej mylnego. Lider rankingu ATP wyszedł na kort bardzo zmotywowany i wyglądał, jakby wstąpiły w niego nowe siły. Wygrał swoje podanie, potem przełamał rywala i ponownie po swoim serwisie doprowadził do stanu 3:0.

Hiszpan, mimo że miał spore problemy i wyraźnie odczuwał już trudy pojedynku, ponownie zebrał w sobie siły i odrobił jeden gem, ale Djoković szybko odskoczył ponownie na 4:1. Rafael Nadal wydawał się mieć jakieś kłopoty z mięśniami nóg, Tenisista dziwnie się poruszał i pozwolił przełamać się Serbowi w kolejnym rozegraniu.

Przy stanie 5:1 i własnym podaniu, Djoković nie mógł już zrobić nic innego, jak zakończyć spotkanie i wywalczyć trzeci w tym sezonie tytuł wielkoszlemowy. To była prawdziwa uczta dla kibiców tenisa, a pojedynek wielkich nie zawiódł w żadnym momencie jego trwania.

Novak Djoković (1, Serbia) - Rafael Nadal (2, Hiszpania) 6:2, 6:4, 6:7, 6:1 Very Happy Razz Laughing Źródło: onet.sport


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
US Open
Forum www.tiebreak.fora.pl Strona Główna -> Turnieje Wielkiego Szlema
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin