Grzejan |
Moderator |
|
|
Dołączył: 03 Paź 2010 |
Posty: 356 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Polska |
|
|
|
|
|
|
Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle awansowali do finału Pucharu CEV, wygrywając rewanżowy mecz półfinałowy z CSKA Sofia 3:0 (25:23, 33:31, 25:22) i triumfując w tzw. złotym secie 15:12.
Zawodnicy z Kędzierzyna nie byli zdecydowanym faworytem do awansu, ale pokazali naprawdę dobrą siatkówkę i po wygraniu 3:0 z zespołem z Sofii pokonali ich także w "złotym secie", który rozstrzygał o awansie.
Pierwszy mecz siatkarze Krzysztofa Stelmacha przegrali w Sofii 0:3 i mało kto wierzył, że będzie w stanie pokonać Bułgarów. Tymczasem w Kędzierzynie ZAKSA wygrała 3:0, a nawet 4:0, jeśli doliczymy do tego finalną partię. Przyjezdnym nie pomogli nawet zawodnicy, którzy kiedyś grali w Polsce, Nikołaj i Jewgienij Iwanowowie. Tym bardziej nie udało się przeważyć losów meczu reprezentantom Bułgarii, choć trzeba przyznać, że walka była mocno wyrównana. Pierwszy set to wyrównana walka od pierwszej do ostatniej akcji. W zespole z Kędzierzyna szwankowało przyjęcie zagrywki i co za tym idzie Zaksa nie kończyła wielu ataków. W CSKA dobrze współpracowały ze sobą formacje blok-obrona, a ataki ze skrzydeł kończyli Philip Maiyo i Yasser Porytuondo. W końcówce szczęście było jednak przy gospodarzach - na boisku zderzyli się środkowy Jewgienij Iwanow i rozgrywający Nikołaj Iwanow, a piłka setowa wpadła w pole gry.
W drugim secie, po skutecznej zagrywce Jurija Gładyra i atakach Słoweńca Tine Urnauta, ZAKSA osiągnęła pięciopunktową przewagę. Potem dwukrotnie pomylił się jednak wprowadzony za Jakuba Jarosza Dominik Witczak, a przy zagrywce Maiyo powróciły błędy w przyjęciu i kibice w hali w Kędzierzynie oglądali zaciętą końcówkę. Zaksa obroniła siedem setboli, a sama wykorzystała drugiego po błędzie Stojana Samunewa.
Trzecia partia to początkowo kilkupunktowe prowadzenie gości, bo przyjmujący ZAKSY nie potrafili dokładnie dograć piłki do Pawła Zagumnego. Potem - przy kąśliwych zagrywkach Wojciecha Kaźmierczaka - gospodarze wyrównali, a następnie zdobyli kilkupunktową przewagę, której nie oddali do końca seta. Wygrali go 25:22.
Po wyrównaniu stanu meczów na 1-1, o awansie do finału miał zdecydować rozgrywany do 15 punktów "złoty set". Początek był dla miejscowych wymarzony - po zagrywkach Kaźmierczaka uzyskali pięć, a po bloku Urnauta na Iwajło Stefanowie nawet sześć punktów przewagi. CSKA zniwelowało jednak straty do trzech punktów, ale ostatnią piłkę w parkiet posłał Witczak i to Zaksa zagra w finale Pucharu CEV z Sisleyem Treviso.
Po meczu trener mistrzów Bułgarii Aleksander Popow nie był zbyt rozmowny. - Gratuluję trenerowi i polskiej drużynie zwycięstwa. To były bardzo trudne dwa mecze. Mogliśmy pokusić się o zwycięstwo, ale taki jest sport - powiedział.
Jego vis a vis Krzysztof Stelmach podkreślił, że do tej pory w finale europejskich pucharów tylko jako zawodnik. - To jest dla niektórych zawodników i dla mnie jako trenera pierwszy finał. Smakuje to fajnie i jest dużo przyjemności. U siebie - po przegranej w Bułgarii - wyszliśmy bardzo skoncentrowani, momentami nawet za bardzo, bo momentami byliśmy spięci i gubiliśmy proste piłki - przyznał na konferencji prasowej.
Zaznaczył, że drużyna dobrze wykonała przedmeczowe założenia taktyczne. - Nie zrobiliśmy tego błędu, co w Bułgarii i konsekwentnie zagrywaliśmy w najsłabiej przyjmującego w drużynie z Sofii (Kubańczyka Yassera Portuondo), co przyniosło efekt - ocenił trener ZAKSY.
Stelmach dodał, że po awansie do finału Pucharu CEV, jest daleki od skakania w górę z radości. - Nie tryskam aż taka wielką radością, bo twardo stąpam po ziemi i wiem, że w sporcie są lepsze i gorsze momenty. Zawodnicy i trenerzy dążą do tego, by wygrywać, ale nie zawsze się to udaje. Do końca sezonu mamy jeszcze dużo do ugrania: finał Pucharu CEV i ligę, w której też chcemy powalczyć o medale - zapowiedział szkoleniowiec Kędzierzyna.
Po niedzielnym meczu siatkarze Zaksy otrzymają dwa dni wolnego. Od środy będą przygotowywać się do dwumeczu z włoskim Sisleyem Treviso. "Na papierze Włosi są silniejsi, ale to tylko teoria. Na pewno nie jest to taka sama drużyna, jak w czasach, gdy ja grałem w Italii. Grają tam wprawdzie reprezentanci Włoch i innych krajów, jest to dalej silna drużyna, ale to jest sport i wszystko jest możliwe. Zwłaszcza, kiedy gra się w finale europejskiego pucharu" - podsumował.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - CSKA Sofia 3:0 (25:23, 33:31, 25:22), "złoty set" 15:12
ZAKSA: Zagumny, Jarosz, Gładyr, Kaźmierczak, Ruciak, Urnaut, Gacek (libero) oraz Pilarz, Witczak
CSKA: Nikołaj Iwanow, Portuondo, Stefanow, Jewgieni Iwanow, Todorow, Maiyo, Sałparow (libero) - Ramma, Manczew, Iwanow Swetozar, Wasiliew, Samuniew
W finale, którego mecze zaplanowano 8/9 i 12/13 marca, rywalem ZAKSY będzie słynny Sisley Treviso. Awans na ten etap rozgrywek jest sukcesem bezprecedensowym, teraz ZAKSA ma szansę pomścić Asseco Resovię Rzeszów, wyeliminowaną przez Sisley w półfinale. Źródła: PAP |
|