Grzejan |
Moderator |
|
|
Dołączył: 03 Paź 2010 |
Posty: 356 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Polska |
|
|
|
|
|
|
Lech Poznań - Juventus Turyn 1-1. Kto by pomyślał, że coś takiego się zdarzy! Mistrz Polski trafił w Lidze Europejskiej do grupy śmierci, był skazywany na pożarcie, ale m.in. dzięki remisowi z Juventusem 1-1 w meczu rozgrywanym w śnieżycy, zapewnił sobie awans do 1/16 finału Ligi Europejskiej jeszcze przed ostatnią kolejką! "Kolejorz" stracił prowadzenie w samej końcówce starcia z "Żelazną Damą", ale jego zwycięstwo w tym meczu byłoby niesprawiedliwe. Juventus atakował częściej i stwarzał masę groźnych sytuacji. Lechowi dopisywało szczęście.
Po ostatnim gwizdku szalały trybuny. Ponad 40 tysięcy ludzi, mimo ekstremalnych warunków atmosferycznych gorąco dopingowało swoich piłkarzy. Marzły ręce, dziennikarzom laptopy, Włosi salwowali się ucieczką do biura prasowego i stamtąd w telewizji oglądali mecz, ale nie zamarzły serca kibiców. "Ooooo! Tylko Kolejorz!" - śpiewane jak mantra podtrzymywało piłkarzy na duchu.
Dopiero na godzinę przed meczem, po zmierzeniu temperatury okazało się, że ten mecz dojdzie do skutku. Termometr okazał się łaskawy i pokazał minus 13 stopni, a gdyby był mróz o dwa stopnie większy, spotkanie zostałoby przełożone na czwartek.
Piłkarzy przywitało nie tylko 42 tys. głośnych kibiców, ale też gość nieproszony - prószący gęsto śnieg, który błyskawicznie zabielił murawę i na drugą połowę wymusił użycie pomarańczowej piłki.
"Kolejorz" zaczął w sposób wymarzony. W 12. Min po rzucie rożnym Semiram Stilicia piłka powędrowała na pierwszy słupek, a tam najwyżej i w tempo wyskoczył Artjoms Rudnevs i pokonał rozpaczliwie interweniującego Manningera. Lech groźnie kontrował, ale za każdym razem w I połowie brakowało wykończenia. Po ładnej akcji i podaniu Stilicia huknął z dystansu Dmitrije Injać, lecz piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Nieco wcześniej, po dośrodkowaniu z lewej flanki Siergieja Kriwieca znowu groźnie główkował Rudnevs, ale tym razem skierował piłkę obok słupka.
Pod bramką Lecha też było gorąco. Krzysztof Kotorowski miał dwie niepewne interwencje, ale za każdym razem pomagało mu szczęście. Gdy "Kotor" wypuścił piłkę z rąk Chiellini nie trafił na pustą bramkę, a później bramkarz Lecha zatrzymał Bonucciego dobijającego po uderzeniu z wolnego Alexa Del Piero.
W II połowie trener poznaniaków, Jose Mari Bakero zdjął kolejno Rudnevsa, Kriwieca i Stilicia, czyli obok Sławomira Peszki najgroźniejsze ofensywne armaty "Kolejorza". Zadania ofensywne realizowali tylko "Peszkin", defensywny pomocnik Mateusz Możdżeń i nominalny obrońca Marcin Kikut. I "Kiki" mógł rozstrzygnąć mecz! Wyszedł sam na sam z Manningerem, ale zamiast podciągnąć bliżej, uderzył z 14 m, na dodatek niecelnie.
Poza tą akcją "Kolejorz" ograniczał się do przeszkadzania. Rozumnego, agresywnego, strefowego, ale jednak przeszkadzania. Asekuracji zabrakło w 85. min, gdy wolny i mało zwrotny Henriquez został sam na najlepszego ofensywnego piłkarza Juve - Milosza Kraszicia. Kraszić wkręcił w ziemię Henriqueza i wyłożył piłkę jak na tacy Vincenzo Iaquincie, a ten w czystej sytuacji strzelił nie do obrony.
Jeszcze w ostatnich sekundach Juve próbował ratować awans, który dawało mu tylko zwycięstwo, ale po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zza linii bocznej pola karnego Alexa Del Piero piłkę złapał Kotorowski.
Rozległ się końcowy gwizdek, a z nim wybuchło szaleństwo radości! Po raz ostatni w Poznaniu tak się cieszyli, gdy Lech zdobył mistrzostwo Polski. Każdy chciał przybić "piątkę" z Manuelem Arboledą i innymi piłkarzami. Przeprowadzone zmiany i styl gry "Kolejorza" w ostatnich tygodniach nie podoba się jednak fanom. "Chcemy trenera, a nie żadnego Bakera!" - wołali fani. Trzeba jednak przypomnieć, że w Poznaniu trenerom nie łatwo trafić w upodobania kibiców. Na początku "pod górkę" miał nawet Franciszek Smuda, któremu śpiewano "Smuda, gdzie te cuda?". Najważniejsze jednak, że bez względu na wynik rywalizacji z FC Salzburg w Austrii 16 grudnia, mistrz Polski dotrwa do wiosny w Lidze Europejskiej. A jeśli wygra w Salzburgu przy remisie, bądź porażce Manchesteru City z Juventusem w Turynie, awansuje z pierwszego miejsca w grupie A!
Michał Białoński, Poznań
Lech Poznań - Juventus 1-1 (1-0)
Bramki:
1-0 Artjoms Rudnevs (12.- głową, asysta Stilić)
1-1 Vincenzo Iaquinta (84. - po podaniu Krasicia)
Sędzia: Fernando Teixeira Vitienes (Hiszpania). Widzów: 42 000.
Na kolejkę przed zakończeniem fazy grupowej awans zapewnił sobie także Manchester City, po zwycięstwie z FC Salzburg 3-0 (1-0).
W ostatniej kolejce Lech zagra 16 grudnia na wyjeździe z FC Salzburg.
Lech: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Sławomir Peszko, Dmitrije Injac, Semir Stilić (83. Marcin Kamiński), Ivan Djurdjević, Sergiej Kriwiec (56. Marcin Kikut) - Artjoms Rudnevs (61. Mateusz Możdżeń).
Juventus: Alexander Manninger - Vincenzo Camilleri, Leonardo Bonucci, Giorgio Chiellini, Armand Traore (80. Alberto Libertazzi) - Milos Krasić, Mohamed Sissoko (75. Felipe Melo), Claudio Marchisio, Simone Pepe (66. Davide Lanzafame) - Alessandro Del Piero, Vincenzo Iaquinta |
|